widoki były boskie a ekipa przednia - prowadzi nasz osobisty zając :-) fot. ekobiegi.pl |
Postanowiłam potraktować ten start zupełnie treningowo, jako spokojne wybieganie, bez żadnych celów czasowych. Ostatecznie był to także mój pierwszy raz z zającem - Renata poprowadziła grupkę debiutantek na czas 2:15 - 2:17. Dobra robota!
zapowiadało się całkiem niewinnie... fot. maratonkampinoski.pl |
Zaczęłyśmy bardzo spokojnie, Renata nas skutecznie spowalniała, był czas na podziwianie widoków i towarzyskie rozmowy. Zewsząd zresztą słychać było śmiechy, nie odczułam ani przez chwilę atmosfery rywalizacji. Momentami musiałam dość wysoko zadzierać nogi - wąskie ścieżki nad mokradłami pełne były wystających konarów, nie brakowało też kałuż do przeskakiwania. Najgorsze było przede mną... Na około 9-tym kilometrze moim oczom ukazał się widok, którego TOTALNIE się nie spodziewałam. Miałam przed sobą nie podbieg, to była całkiem pokaźna góra, o której nikt mnie uprzedził. Od razu przypomniało mi się, jak wiele lat temu mój wtedy jeszcze nie mąż wciągał mnie na Jaworzynę Krynicką... Zaczęłam się bać, że po pokonaniu tej przeszkody nie dam zwyczajnie rady pokonać tego dystansu. Wbiegłam na sam szczyt, nie przechodząc ani na chwilę do marszu.
ta góra dała mi strasznie w kość... fot. ekobiegi.pl |
wyszło tak |
Ostatnie dwa kilometry przebiegłam chyba tylko siłą woli. Droga do pomarańczowej bramy mety dłużyła się niesamowicie. Tuż przed nią miałam łzy w oczach, że jednak nie poddałam się, że dałam radę, że po raz kolejny pokonałam swoje słabości. Gdy się zatrzymałam, nie mogłam się schylić, aby odczepić chip ze sznurówek a palce tak mi zgrabiały z zimna, że organizatorzy musieli mi pomagać z odsznurowaniem.
Dziś na spokojnie przeglądam zdjęcia i często się uśmiecham, bo wielu zawodników kojarzę z trasy. To jest właśnie niesamowity urok takich kameralnych imprez, gdzie nie słucha się muzyki, nie walczy o życiówki a cieszy oko, kontempluje kontakt z przyrodą i nawiązuje nowe przyjaźnie. Brawo Ekobiegi!
Ból przemija, duma zostaje :)
OdpowiedzUsuńgratuluję debiutu :) bieganie w takich warunkach to sama przyjemność
OdpowiedzUsuńdzięki Jacek :-) to nie była sama przyjemność, ale dziś już o tym nie pamiętam
Usuń