expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

czwartek, 12 września 2013

Uwielbiam biegać w deszczu!

Dziś czwartek, więc według planu na lodówce, dzień treningu. Budzik nastawiony miałam na 4.45, w planach start ok. 5 i 10 km, które wyznaczyłam wczoraj na Endomondo. Tymczasem wszystko sprzysięgło się przeciwko mnie... najpierw zasnąć nie mogłam a potem było tylko gorzej. Synek całą noc narzekał na ból brzucha, więc sen miałam interwałowy.
Gdy wybiła piąta rano, poważnie zastanawiałam się, czy iść na trening. Obawiałam się, czy dam radę po takiej fatalnej nocy. Krótka wymiana zdań z wewnętrznym JA, kanapka z dżemem i już wskakuję w biegowe ciuchy. Miało nie padać, sprawdzałam wczoraj, a jednak. Szybka zmiana bluzki z długim rękawem na przeciwdeszczową, lekką kurtkę i w drogę.
 Było mniej więcej tak:


































No dobra, delikatnie obrobiłam to zdjęcie. Tak naprawdę było bardziej szaro i ponuro. Ale ja w deszczu biegać lubię. Krople bardzo przyjemnie chłodzą rozgrzane biegiem ciało. Pod warunkiem, że nie jest ono schowane pod tą różową ceratą z Decathlonu... Obiecuję, że następnym razem pobiegnę w normalnych ciuchach, nie będę się gotować. Po tych 10 km na dworze kurtka była mokra nie tylko od zewnątrz, ale także od wewnątrz, od potu. Podsumowując - mimo mojej miłości do sklepu na D. - kurtka Rain-Cut QUECHUA niekoniecznie.

2 komentarze:

  1. Hej! Co do kurtki, to ciężko o taką idealną (sucha w środku i z zewnątrz). Wydaje mi się, że kurtka Nike http://modaija.pl/nike-running-dla-stylowych-biegaczek/ - mogłaby być idealna ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. ehhhh, gdyby jeszcze nie ta cena...

    OdpowiedzUsuń